niedziela, 14 grudnia 2014

01. It's fucking joke, right?

Od Autorki.
Witam was z pierwszym rozdziałem. Mam nadzieję, że się spodoba :)

Justin Pov:

17.12.2014

Stałem za sceną, czekając aż wyczytają moje imię i nazwisko. Byłem strasznie podekscytowany ponieważ po roku przerwy wystąpię na arenie. Może nie wielkiej, ale chociaż to.

Jak co roku w Nowym Yorku jest wielki świąteczny festyn charytatywny. Tu spotyka się większość gwiazd, od Will'a Smitha po Beyonce-już wiecie czemu tu jestem.

Miałem zaśpiewać "Home This Christmas", ale ostatecznie wybrałem "Mistletoe".
Do tej pory pamiętam jak nagrywaliśmy ten teledysk. Strasznie podobała mi się dziewczyna, która w nim zagrała, ale oczywiście ja jestem głupi i nic z tego by nawet nie wyszło.

Poczułem dłoń na ramieniu, więc skierowałem wzrok na osobę za mną. Uśmiechnąłem się kiedy ujrzałem Yovanne.
- A Ciebie co tu sprowadza? - zapytałem, całując jej policzek. Dziewczyna delikatnie mnie przytuliła, patrząc przed siebie.
- Przyszłam życzyć Ci powodzenia, chociaż z taką widownią nie będzie Ci potrzebne. - zaśmiała się. Zmarszczyłem brwi nie zupełnie, rozumiejąc sens jej wypowiedzi.
Widownia jak widownia.  
- Serio, jesteś ślepy, nie? - zapytała, pokazując mi język
. Ona nawet nie wiem na co ten jej język by się przydał.
- Większość tych ludzi to Beliebers, a sam mówiłeś, że do idealnego występu, potrzebujesz tylko ich. - wymamrotała. 
Wow, czyli mnie słuchała kiedy się spotykaliśmy. Uśmiechnąłem się sam do siebie ponieważ Scooter nie miał racji, mówiąc, że przez moją przerwę Beliebers odejdą. 
- Pamiętasz... - wyszeptałem. Czułem się inaczej niż wcześniej.

Kiedy próbowałem zapomnieć o Selenie na mojej drodze stanęła Yovanna. Od pierwszego spotkania, strasznie ją polubiłem. Spotykałem się z nią kiedy tylko mogłem. Przyzwyczaiłem się do niej i  miałem pierdoloną nadzieję, że możemy coś razem stworzyć, ale mimo wszystko chciałem by Beliebers zaakceptowały moją dziewczynę. Czytałem godzinami tweety ludzi i każdy miał coś przeciwko. 

-  Muszę już iść - wymamrotała. - Do zobaczenia. - dodała. Pomachałem jej dłonią na pożegnanie i wróciłem wzrokiem z powrotem  na widzów. Poprawiłem swoją kurkę . Taylor zeszła ze sceny, pokazując kciuki do góry. 

-  Nowy Yorku, chyba na ten występ czekacie najbardziej, prawda? - Iggy zapytała, kierując mikrofon w stronę ludzi. W zamian usłyszała głośny pisk. - Nie było go długi czas, ale w końcu postanowił wrócić. Tak, tak, jestem jego wielką fanką. Przed wami... Justin Bieber! - krzyknęła. Zaczęły się oklaski i brawa, a nawet wykrzykiwanie mojego  imienia. 
Zamknąłem oczy, licząc do trzech. Usłyszałam pierwsze dźwięk utworu, więc powoli wyszedłem na scenę.
Dziewczyny oszalały kiedy mnie ujrzały. Kochane są, nie?

- It's the most beautiful time of  the year,
Lights fill the streets spreading so much cheer,
I should be playing in the winter snow,
but I'm be under the mistletoe.

I don't wanna miss out on the holiday,
But I can't stop staring at your face,
I should be playing in the winter snow,
but I'm be under the mistletoe.

Szedłem powoli po scenie, machając rękami, podszedłem do Beliebers.

- With you, shawty with you
With you, shawty  with you
With you under the mistletoe.


Chwyciłem dłoń jednej z fanek, otarłem ją kciukiem, wracając na środek sceny.
Byłem szczęśliwy jak jeszcze nigdy w tym roku. 
Śpiewałem dalej, chodząc w tą i z powrotem. Nie odwracałem wzroku od dziewczyny, które były mną zauroczone. Kiedy chciałem się odwrócić, moją uwagę przyciągnęła dziewczyna, która płakała. 

Podbiegłem na kraniec sceny by usiąść na przeciwko niej. Chwyciłem jej dłoń, ogrzewając własną.

- Hey Love, the wise men followed  the star,
The way I follow my heart,
And it led me to a miracle

Położyłem dłoń na moim sercu.

Hey Love , don't you buy me nothing,
I am feeling one thing,
Your lips on my lips,
That's a merry, merry Christmas

Wysłałem jej buziaka w powietrzu, wstając z miejsce. Okręciłem się wokół własnej osi, wyciągając ręce w powietrze. 


- Kiss me underneath the mistletoe, 
Show me baby that you love me so-oh-oh 

Wyciągnąłem ostatnią sylabę. Kiedy chciałem zejść ze sceny, Iggy pociągnęła mnie na nią ponownie.

- Nie tak szybko. - Zaśmiała się. - Musisz chwilę z nami zostać, prawda?! - zapytała. Zaśmiałem się ponieważ co ona znowu wyszykowała. Przez cały czas z moich ust nie schodził uśmiech.
- Zapraszam na scenę Selene Gomez.. - Se kurwa chyba żartuje..- i..  Naomi Scott! -  wykrzyczała. 

Minutę później mogłem zobaczyć jak Selena wchodzi na scenę. Była ubrana w długą czerwoną sukienkę, a włosy przerzuciła na drugi bok. Miałem ochotę podbiec do niej i wysoko unieść. Kochałem w  niej wszystko i mimo, że z jej strony już tego nie dostanę to nadal mam nadzieję, że pewnego dnia wróci i powie jak bardzo mnie kocha. 
Selena podeszła do nas z uśmiechem na ustach. W ręce trzymała nawet duże opakowanie.
- A gdzie Naomi? - zapytała blondynka. Brunetka przyłożyła mikrofon do ust, które kiedyś dotykały moich.
- Już idzie. Kilka Beliebers ją zatrzymało. - zaśmiała się.

Już po chwili dziewczyna szła w naszą stronę. 
Miała na sobie krótką, znaczy tak do kolana, fioletową sukienkę. Na jej stopach lśniły dość wysokie czarne szpilki. Jej długie brązowe włosy powiewały na wietrze. Nie była szczupła, Należała do takich dziewczyn, które miały idealną wagę. Przez chwilę, taką dłuższą chwilę nie mogłem oderwać od niej wzroku. W końcu zatrzymała się przed nami z pięknym uśmiechem na ustach.

- Przepraszam, ale zostałam w tyle. - wypowiedziała te słowa z taką radością w głosie że miałem ochotę ją od niej wziąć.
- Masz na sobie mój ulubiony kolor. - zaśpiewałem co wywołało u dziewczyny delikatny rumieniec. 
- Dobra, może już dłużej nie trzymajmy tego w ukryciu. - Iggy mruknęła, wskazując na pakunek w dłoniach mojej byłej.
- Tak. To Justin jak wiesz, a może i nie, ale twoje Beliebers... 
- Moje! - wtrąciłem dumnie, co wywołało śmiech na arenie.
- Zdobyły dla Ciebie pewną nagrodę... - dodałam Selena. Dziewczyny stanęły w szeregu z uśmiechem na ustach.

Byłem zaciekawiony tym co zaraz się wydarzy. Moje fanki są zdolne do wszystkiego, naprawdę.

-  A więc, gwiazdą roku zostaje Justin Bieber! - krzyknęły. Moje oczy w tym momencie musiały wyglądać jak orbity ponieważ boże przecież w tym roku nawet nie wdałem singla początkującego moją nową płytę.
Naomi chwyciła nagrodę, podając ją w moje ręce. 
- Gratuluje... - wyszeptała. Uśmiechnąłem się, całując ją w oba policzki tak samo jak resztę.

 Podniosłe m nagrodę do góry

- Eh... Zupełnie się tego nie spodziewałem . - zaśmiałem się. - Dziękuje wszystkim, którzy oddali na mnie głosy. Szczęściem jest mieć takich ludzi po swojej stronie. Nie będę się rozgadywał, więc powiem tak: Kocha was Beliebers. - z tymi słowami zszedłem ze sceny. Już na progu, rzuciłem się na Scoota.

- Wiedziałeś o tym? - zapytałem. Jednak jego mina znaczyła, że był w takim samym szoku. Zaśmiałem się, ściskając mocniej nagrodę.

Teraz wiem, że występów i zdobywania nagród brakowało mi najbardziej.

***

Kilka godzin później siedziałem w studio, pisząc kolejny utwór. Scooter powiedział, że musi mi kogoś przedstawić, ale nie miałem na to ochoty. Byłem kłębkiem nerwów. Po moim występie poszedłem do garderoby. Właśnie tam spotkałem ponownie Selene..

- Co ty tu robisz? - wyjąkałem, czując się jak kilka lat temu kiedy po każdym występie, ona była tuż obok,
Moje mięśnie spięły się kiedy szatynka wstała i powolnym krokiem stanęła obok mnie. 
- Chciałam się zapytać... Czy może nie chcesz spróbować?  -  spytała z delikatnym uśmiechem na ustach. Przymknąłem oczy, a wszystkie wspomnienia przeleciały przede mną. To jak się pierwszy raz spotkaliśmy, kiedy wyznaliśmy, że jesteśmy razem, kiedy wszystko było idealnie. Nadal z zamkniętymi oczami, chwyciłem delikatnie jej dłonie.
- Selena, to już nie wyjdzie. Za bardzo zraniliśmy siebie nawzajem. - wyszeptałem, przykładając czoło do jej. Czułem jej oddech na swoich ustach.

Tak bardzo chciałem ją pocałować.

- Proszę, idź już... - dodałem, cmokając jej czoło i wychodząc do innego pomieszczenia. 

Usłyszałem jak drzwi się otwierają, a moim oczom ukazała się sylwetka mojego managera i tej dziewczyny co dawała mi nagrodę.
- Justin to moja nowa podopieczna, Naomi Scott. - wypowiedział te słowa z taką dumą, że miałem ochotę go wyśmiać.
Serio? Kurwa, serio?
- Co ty pierdolisz? - zapytałem z jadem. -Żartujesz, nie? - zaśmiałem się histerycznie. No bo on... Nie!
- O chuj Ci teraz chodzi? - Scooter zapytał z wyczuwalnym zirytowaniem. Wstałem z miejsca, kładąc gitarę obok siebie.
- Może o to, że bierzesz sobie na barki coraz więcej osoby? Byłem kurwa pierwszy, a teraz masz na mnie zupełnie wyjebane... To ty byłeś przy mnie każdego jebanego dnia kiedy byłem dzieckiem, a teraz... Nawet nie interesuje Cię to, że nie mam weny na nic. Siedzę tu jak jakiś idiota, a wszystko wokół mnie się pierdoli. - warknąłem, idąc w stronę wyjścia. - Może już nie chcesz bym był twoim podopiecznym, hm? W końcu jestem pierdolonym skandalistą. - wyszeptałem kiedy go mijałem...
 Ja mam po prostu dość....

***

CZYTASZ=KOMENTUJESZ KOCHANIE 

10 komentarzy:

  1. jak na razie świetny!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. hej zapowiada się ciekawie hymm pierwszy raz się spotkałam z tego typu blogiem mam nadzieję że często będziesz dodawać rozdziały życzę weny dużo czytelników i nw pozdrawiam a i jakbyś mogła mnie informować była wdzięczna mój tt-ZuZzu_X
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział! bardzo mi się podoba i jestem ciekawa następnego <3
    + zapraszam na bloga: http://school-of-emotions.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. hej ;) w wolnej chwili zapraszam na moje nowe fanfiction z Justinem i proszę o szczera opinię ;) http://dont-lie-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. super, informowanie na tt mozliwe? @corolful jakbys mogla :)
    zapraszam do mnie --> http://nothinglikeusm.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawie sie zaczyna :) czekam na kolejny :) jak mozesz informuj mnie na tt @maja378

    OdpowiedzUsuń
  7. O jezusiu świetne opowiadanie! <3 Jeżeli chciałabyś zwiastun do swojego bloga skontaktuj sie ze mną, chętnie go dla ciebie zrobie! :* / @sexyblondiejb

    OdpowiedzUsuń